Suknia na krynolinie zaczyna przypominać suknię na krynolinie. Po drobnej załamce pt:"nieniedamradynieumiemszyćtowszystkojestbezsensu", doszłam do wniosku, że:"co? ja nie uszyję?". I tym sposobem mamy pierwszą spódnicę. Zrobiona została z sześciu klinów. Jeden z tyłu - pół okrągły na dole z małym trenem, po dwa trapezowate na każdym z boków oraz jeden przedni prostokąt. Klin tylny jest u góry całkowicie zmarszczony do paska, boczne będą pomarszczone lekko, a przedni prawie wcale. A wszystko to po to aby osiągnąć efekt płaskiego przodu i wybrzuszonego tyłu. Jeszcze trochę pracy zostało, ale na razie, to co widać podoba mi się.
A na fotkach po kolei:
kliny przyłożone do spódnicy i zatknięte za krynolinę
jeden z bocznych klinów
zszyte kliny, spięte pod paskiem szpilkami , założone przez właścicielkę w celu podcięcia i wyrównania dołu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz