piątek, 29 listopada 2013

Z cyklu: wesołe przygody muzealnika

Z okazji tego, iż podczas "prewystawy" na wieży zamkowej, ludzie , którzy mnie odwiedzali  w trakcie szycia najczęściej pytali jak się takie suknie i bieliznę prało, na wystawie odtworzona zostanie dawna pralnia. Ważnym elementem dawnego procesu prania było farbkowanie bielizny za pomocą odrobiny indyga Indygo można kupić i dzisiaj, z tym że  40 g. kosztuje jakieś 100 zł, dlatego wesoły muzealnik postanowił poradzić sobie sam. 

Prawdziwe indygo wygląda tak:




My na wystawie potrzebujemy tylko czegoś co bardzo je przypomina  i dlatego...





Za pomocą soli, mąki i niebieskiego pigmentu do farbowania ciast wyprodukowaliśmy własne "indygo".
Po szczegóły dotyczące farbkowania bielizny zapraszam oczywiście na wystawę .

1 komentarz:

  1. Świetny pomysł z odtworzeniem pralni! A indygo wygląda bardzo podobnie :)

    OdpowiedzUsuń