piątek, 27 września 2013

Pierwsza !

Kiecka jest gotowa. Wymaga jeszcze kilku poprawek, ale jest.
Wersja balowa, co można poznać po trenie i po długości rękawów. W zasadzie nie była planowana, miała być tylko tiurniura w wersji codziennej, ale spodobało mi się kilka obrazków z Der Bazaru. Z takim oto efektem:





Z trenu pozbyłam się tego obrzydliwego klina. Jest teraz trochę mniej rozłożysty, ale przynajmniej mogę na niego patrzeć. 

Stanik od środka prezentuje się tak :


 Zapinany jest z przodu na haftki, w każdym szwie dodatkowe fiszbiny, biała tasiemka doszyta jest w talii do klinów na plecach i pod pachami, resztą, nieprzyszyta wiąże się w talii z przodu aby tył się lepiej układał. Trzy kwiatki na tyłku maja być na środku, aby się nie przesuwały trzeba je będzie przyszpilić do halki albo i do samej tiurniury pod spodem. 

Wzór/ inspiracja prezentuje się tak : 

- spódnica 

- stanik

Mojemu muszę jeszcze doszyć ten kołnierzyk i zwężyć pod pachami, bo mi odstaje. (Myślałam, że ściągnęłam się już maksymalnie gorsetem jak brałam miarę, a okazało się że jeszcze trochę można i dlatego teraz stanik jest mi trochę przyduży).
Wykrój wzięłam z późniejszej sukni należącej do Heleny Modrzejewskiej ze strony Muzeum w Wilanowie o tutaj . Nie uszyłam tylko rękawów i powiększyłam dekolt. 

Główne szwy maszynowo, reszta odręcznie, tkanina wełna z jedwabiem i bawełniany aksamit, paciorki czarne szklane, podszewka to bawełna.

A tutaj jeszcze kilka zdjęć tiurniury : 







Szatelenka

Chatelaine tj szatelenka-damski breloczek,przybornik. Wieszany przy pasku lub w formie broszki. Na łańcuszkach przywieszane  drobne, aktualnie potrzebne akcesoria. W wersji balowej np ołówek w oprawce, karnecik, malutki flakonik perfum. Dla krawcowej  naparstek, nożyczki, igielnik, centymetr. A dla pani domu różne i różniaste klucze i kluczyki od pomieszczeń, skrzynek i skrytek.


A dla matek były takie :-)

Ja zrobiłam sobie taką:


Patrząc od lewej: pojemnik na naparstek z naparstkiem w środku, igielnik, pojemnik na nożyczki, obcinacz do nici, miarka . Zostały dwa wolne łańcuszki jak jeszcze znajdę jakiś gadżet. Wszystkie elementy współczesne, stylizowane, wykorzystałam też szczątki starych kolczyków jakie zostały mi z dawnych czasów  po samodzielnej produkcji biżuterii.


środa, 18 września 2013

Tadaam !!


Pierwszy gorset zrobiony :-) Pierwszy, krzywy, mój, najpiękniejszy :-)
Cieszę się, że nareszcie się udało, bo przyznam się, że łaziłam wokół niego i łaziłam i zabrać się nie umiałam. Ale w końcu "twardym trza być, nie miętkim ", więc  wreszcie wzięłam się na odwagę i oto jest.
Wzór -jak zawsze niezawodny Der Bazar 1886, gorset z podpisem "fuer starke Frau " :-)


Ten po prawej. Po znalezieniu wzoru na wykroju przerysowałam wszystkie elementy - 6 x 2 (na wykroju jest zawsze jedna strona gorsetu) na papier i wycięłam minaturki. Tutaj muszę powiedzieć, że fajnie jest mieć męża inżyniera, gdyż to on pomógł mi  przerobić miniaturki na mój rozmiar. Mianowicie: trzeba zmierzyć wszystkie górne krawędzie i dodać. Przez sumę jaka wyjdzie trzeba podzielić nasz obwód. Wynikiem dzielenia jest magiczna liczba biustu. Podobnie mierzymy wykrój i siebie w talii i w okolicach bioder czyli tam gdzie będzie dół gorsetu. Wyjdzie nam wtedy magiczna liczba talii i liczba bioder. Wtedy przez tę liczbę mnożymy wszystkie wielkości z naszego wykroju, a to co wyjdzie to właściwy rozmiar/wielkość wykroju.
Czyli jeśli mój obwód biustu - tam gdzie mniej więcej wyjdzie góra gorsetu to 105 cm, suma wszystkich górnych krawędzi na wykroju to 37,4 to dzielimy 105 na 37,4 i otrzymujemy 2,8 i to jest magiczna liczba mojego biustu. Bierzemy jeden z kawałków wykroju, jego górna krawędź ma 2,5 cm, to mnożymy 2,5 razy magiczna liczba 2,8 i wychodzi nam 7 cm . No i tak przeliczamy sobie wszystko aż z miniaturek z oryginalnego wykroju wyrysujemy właściwe części w naszym rozmiarze. 


Jeśli to co powyżej napisałam - w kwestii przeliczania wykroju - jest oczywiste to bardzo się cieszę. Dla mnie jest to odkrycie na miarę odkrycia Ameryki i bez pomocy męża w życiu nie wpadłabym na to, żeby tak to przeliczyć i że jest to aż tak proste.
Wszystkie kawałki odrysowałam na płótnie i zszyłam byle jak po czym trzeba to przyłożyć do siebie i szpilkami dopasować do swoich gabarytów biorąc pod uwagę wszystkie elementy wklęsłe i wypukłe. To co nam wyjdzie tniemy i wyrysowujemy na właściwej tkaninie z jakiej będzie gorset. Tutaj trzeba wziąć pod uwagę ilość szwów- każdy kawałek trzeba zszyć z sobą kilka razy i najlepiej kilkoma różnymi szwami. Dodatkowo warstwy- mój gorset ma dwie warstwy, ale w miejscu zapinania i wiązania klin ma 4 warstwy. O  parę cm zmniejszy się  nam także rozmiar gorsetu po wsadzeniu w rowki wszystkich fiszbinów. No i musimy wiedzieć o ile centymetrów ma nasz gorset nas zmniejszyć. Ja założyłam, że ma być dopasowany a zmniejszy się po włożeniu fiszbinów. Potem jednak zmniejszałam trochę talię na szwach i na brzuchu.  Wycinamy i zszywamy .
Ta z białą nicią to lewa strona a ta z ciemną to prawa strona jednej połówki gorsetu:



A tutaj jedna połówka gorsetu: 




Aby wsadzić wszystkie elementy metalowe posługiwałam się tym  tutorialem wsadzanie brykli , a przy szyciu również pozostałymi filmami tej pani. Polecam.




A tu na razie jeszcze sflaczały efekt całości:


Oczywiście wszystko trzeba mierzyć co chwilę, dopasowywać itp , bo po włożeniu każdego kolejnego elementu zawsze się coś zmienia. 
No a na koniec mamy taki efekt : -) 




Wiązanie z tyłu na ten moment jest źle- wsadziłam za krótki sznurek i nie umiałam przeciągnąć go do przodu więc supeł jest z tyłu i na dole.

A tutaj dodatkowo dolne halki i spódnice:










czwartek, 12 września 2013

Nie umiem wymyslić tytułu...

Dużo się uszyło, a więc do dzieła a raczej do opisu.

Spodnia spódnica do tiurniury:

 - widok z lewej strony, biały szew to z koronki, brzeg nie obszywany, bo to firmowy brzeg materiału oraz falbanka chroniąca brzeg przed wystrzępieniem


- widok falbanki chroniącej brzeg przed wystrzępieniem  







Wierzchnia do tiurniury :
- przód
 - szczegół

 -tył , od spodu aby lepiej się układało boczne fałdy są złapane tasiemką

 - bok
-  wykończenie dołu

Dla przypomnienia- suknia :

 Spontanicznie powstała druga spódnica wierzchnia do tiurniury - wersja balowa :

- widok z boku


- szczegół, zbliżenie ozdoby, w oryginale powinny być to żywe kwiaty, żeby było ładnie trzeba by je na wystawie potem co chwilę wymieniać, więc ta ozdoba to taki mały kompromis. Tylko górny i drugi od dołu kwiatek są przyszyte do plecionej tasiemki, a ta do sukni. Pozostałe kwiatki dyndają sobie na sznurku.

- widok z tyłu, i tu następuje mała załamka bowiem NIE MAM NAJMNIEJSZEGO POJĘCIA CO MNIE POKUSIŁO, NAMÓWIŁO I POGIĘŁO Z TYM KLINEM I JAK NA TO PATRZĘ TO MAM OCHOTĘ SIĘ ZASTRZELIĆ... :-(


- ozdoby z koralików na trenie, ale kusi mnie jeszcze coś tam dołożyć


 - strona lewa, wykończenie dołu. Treny jak i spódnice były na podszewkach, po pierwsze żeby lepiej się układały, po drugie aby nie niszczały jeżdżąc po podłodze. Ja na razie nie dałam aczkolwiek w przyszłości jest to niewykluczone. Niemniej materiał z jakiego jest suknia jest dwustronny- z jednej strony są czarne paski na szarym tle z drugiej szare na czarnym. Moim zdaniem całkiem ładnie to wygląda, gdy tren się odchyli i widać tę drugą wersję kolorystyczną. Poszewki miały też za zadanie ukryć w takiej sytuacji brzydszą, lewą stronę tkaniny, a w tym wypadku jest to niepotrzebne. Możliwe jednak, że brak podszewki jest absolutnie niehistoryczny i niezgodny z ówczesnymi zasadami krawieckimi. 


Inspiracją do balowego trenu był ten obrazek z Bazaru z 1886 roku : 


Tkaniny z jakich powstały suknie to: mieszanka jedwabiu z wełną i aksamit bawełniany. Paciorki przy ozdobach szklane i plastikowe (niestety), sznurek sutasz, koronki bawełniane. Suknie nie mają jeszcze wykończonych pasków. Dopiero jak powstaną gorsety, wtedy będziemy paski ostatecznie dopasowywać w talii. 

Z okazji nadchodzącej zimy, powstało również okrycie wierzchnie: 





 Inspiracja - jak zwykle Der Bazar 1886 : 



Ta pani w środku, pokazana od pasa w górę - ja nie uszyłam kapturka.
Tkanina aksamit i zielona wełna- tak, dobrze widzicie- stół bilardowy, ewentualnie egzamin maturalny :-) Futerko kiedyś nosił lis :-( dostałam je dawno temu od teściowej. Zapięcie - jedna duża haftka u samej góry.

Do kompletu mamy mufkę : 


Dwie warstwy tkaniny, wypchane w środku resztkami innych tkanin, przy "wylocie" zmarszczone trochę, aby zmniejszyć otwór i obszyte futrem.


A na koniec jeszcze i to :



Na woalce naszyte są kremowe, szklane koraliki.

- tył

- bok, haft na woalce- mulina DMC, kolor biały



- zbliżenie ozdoby 

 Inspiracją dla kapelutka było :

Der Bazar 1886 oczywiście.
A reszta to już moja wyobraźnia. Forma zrobiona jest z kapelusza ze sklepu "wszystko po 2,99 " , przeciętego na pół a potem jeszcze dodatkowo dociętego do kształtu głowy i z obciętym rondem.
To co zostało obszyłam zieloną wełną i ozdobiłam bordowym aksamitem, ptaszek i motylki wzięte z wielkanocnego stroika :-)

No to by było tyle na dziś, starczy nie ?