piątek, 24 maja 2013

Praca wre

Z racji powyższego dawno mnie tu nie było. W międzyczasie na chwilę też z okazji Nocy Muzeów musiałam zmienić epokę i poprzebywać trochę w okolicach 1475 roku.
Maszyna do szycia stoi aktualnie w Muzeum i tam sobie stukam na niej, więc jak ktoś będzie zwiedzać Zamek i usłyszy podejrzany dźwięk to pewnie będę ja.
Dokończyłam wreszcie krynolinę  :-) ostatnie prace wyglądały tak: 
Spod spodu wystaje jeszcze halka tiurniury. Z powodu swej objętości gotowa krynolina nie mieści się w moim pokoju i póki nie wymyślę czegoś innego będzie musiała stać na korytarzu. Tak jak zapowiadałam i halka i stelaż zostały skrócone od góry i dodałam więcej fiszbinów. Z powodu małej modyfikacji planów i zamiany sukni z ok. 1860 na suknię z ok. 1865 zmieniłam też górę stelaża. Wzorowałam się na tym zachowanym egzemplarzu z Nowego Jorku.

Można zauważyć, że górne fiszbiny są nieco inaczej zamontowane aby wypchnąć trochę bardziej tył spódnicy a spłaszczyć przód.
Ostatnio  też wpadło w moje rączki a przy okazji i do Biblioteki Muzeum takie cudo: 


Do sukienki po lewej, nr 8 już mnie rączki swędzą...:





Jest to Bluszcz z 1897 roku. Cały jeden rocznik, wszystkie dodatki z opisami, wzorami itp.

I znalazłam coś ciekawego, mianowicie:
- grudniowa propozycja na bal 
- i zachowana suknia Wortha w Muzeum w Nowym Jorku


Widzę drobne podobieństwa :-)



3 komentarze:

  1. Krynolina jest niesamowita! Można wiedzieć, z czego robiłaś obręcze? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta oryginalna na pewno niesamowita :-) Moja trochę bardziej krzywa stąd ukryta pod falbaniastą halką. Obręcze z halki z własnej sukni ślubnej i kupione fiszbiny w pasmanterii-niestety plastik :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale jak widać spełniają swoje zadanie prawidłowo ;) A równą chyba bardzo ciężko zrobić, bo to nie jest płaskie ubranie, tylko skomplikowana bryła :) Więc i tak jestem pod wielkim wrażeniem!

    OdpowiedzUsuń