Ostatnio znalazłam kapelusz, który kupiłam jeszcze w zeszłym stuleciu w Bułgarii, robiony na szydełku, po zakupie sztywny. A potem spadł deszcz i kapelutek sflaczał, ale nosiłam go nadal. Wczoraj naszło mnie nakrochmalić go na nowo i jeśli uda się go znowu usztywnić przyda mi się do kolejnej sukni. Na razie jeszcze schnie i wygląda to tak:
Zobaczymy, co z tego wyniknie. A krochmal wykonany był metodą tradycyjną czyli gotująca woda i mąka kartoflana.
Kapelusz leży na jakże uroczo upapranym stoliczku, na którym dawnooo temu popełniłam dekupaż i który jak widać powinnam zrobić na nowo.
No i zaczęłam szyć kolejny gorset, tym razem wersja niemal równiutko sprzed stu lat.
Kawałeczki jednej stroneczki :-)
Zagadka-znajdź części gorsetu na poniższym obrazku:
A tutaj już prawie gotowy:
Prawie robi różnicę :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz