sobota, 5 kwietnia 2014

Ostatnio znalazłam kapelusz, który kupiłam jeszcze w zeszłym stuleciu w Bułgarii, robiony na szydełku, po zakupie sztywny. A potem spadł deszcz i kapelutek sflaczał, ale nosiłam go nadal. Wczoraj naszło mnie nakrochmalić go na nowo i jeśli uda się go znowu usztywnić przyda mi się do kolejnej sukni. Na razie jeszcze schnie i wygląda to tak:






Zobaczymy, co z tego wyniknie. A krochmal wykonany był metodą tradycyjną czyli gotująca woda i mąka kartoflana.
Kapelusz leży na jakże uroczo upapranym stoliczku, na którym dawnooo temu  popełniłam dekupaż i który jak widać powinnam zrobić na nowo.

No i zaczęłam szyć kolejny gorset, tym razem wersja niemal równiutko sprzed stu lat.

Kawałeczki jednej stroneczki :-)


 Zagadka-znajdź części gorsetu na poniższym obrazku:


A tutaj już prawie gotowy:



Prawie robi różnicę :-)

wtorek, 1 kwietnia 2014

Coś się dzieje...

Jest taki bollywoodzki film, którego tytuł tłumaczy się jak tytuł tego posta. Więc u mnie coś się dzieje. Dzieci wyjatkowo grzeczne, matka sie nudzi, wiosna przyszła, czas się obudzić i znowu czegoś dokonać :-)




Zaszalałam na allegro, na fotce widać: kapelusz, dwa kawałki materiału -jeden w kolorze kremowym, drugi bordowym, ok. 14 metrów koronki, kawałek białego batystu, prawie stuletnią torebkę, guziki bieliźniane w wieku zbliżonym do setki i szklane guziki równie wiekowe. Brykli, klamerek i fiszbin chyba nie trzeba przedstawiać. Tego, co się szykuje chyba też jakoś nieszczególnie, co ? ;-)