No to nadeszła taka chwila, że trzeba napisać ostatni post na blogu. Wystawa się skończyła, suknie oddane, obrazki zdjęte ze ścian, plakat zaklejony już innym a scenariusz zarchiwizowany i zamknięty w szafie, może ktoś kiedyś go jeszcze odgrzebie...
Fajnie było, poznałam wielu ciekawych ludzi, nauczyłam nowych rzeczy, ale wszystko co dobre musi się skończyć. Dobra, nigdy nie byłam dobra w pisaniu takich sentymentalnych bzdet. Dzięki za wszystkie komentarze i jak szczęŚcie dopisze to może do zobaczenia w jakiejś innej epoce...
No i kilka zdjęć, sorry za jakość, ale robione telefonem albo kiepskim aparatem przez kiepskiego fotografa:
-tutaj wesoły gang "marynarek" suknie wg wzoru z 1912 roku, na głowie mam ten kapelusz , który krochmaliłam
-tutaj już noc w muzeum i kolejna przebieranka, suknia jest moją wariacją na temat roku 1912.Po prostu najpierw przejrzałam mnóstwo zdjęć, obrazków i gazet z tamtych czasów a potem wykroiłam taką sukienkę. Koronka jest stara, guziki przy rękawach także, torebka oryginalna z ok. 1920 roku, podobnie to biedne zwierzątko na mojej szyi. Kapelusz zrobiony ze współczesnego kapelusza przeciwsłonecznego, obszyty tkaniną, usztywniony drutem do rusztowań - na zdjęciu nie widać, ale jest on wpięty we włosy za pomocą oryginalnych starych szpilek do kapelusza. Pod spodem pełen epokowy "outfit" tj halka , gorset, pończochy i kombinacja
- cała rodzinka
-a teraz zdjęcia z ex wystawy (tak to wygląda jak już nie wygląda)
A tu stosik tego, co zostało i aktualnie zasiliło składowisko przydasi na strychu Willi Caro. Kiedyś pewnie zostanie na coś pocięte, gdzieś podłożone i na coś wykorzystane...
no to co...
KONIEC I BOMBA A KTO CZYTAŁ TEN TRĄBA :-)
A jak ktoś chcę poczytać jeszcze to zapraszam TUTAJ :-)